MASKI OPADŁY, Sanepid przejął rządy
Krzysztof Baliński 10/11/2020 Myśl, Polska,
MASKI OPADŁY, Sanepid przejął rządy
Krzysztof Baliński
Mówią o śmiertelnym zagrożeniu rządu ze strony Komisji Europejskiego, choć to gruba przesada. Nie mówią natomiast o grożącej Polsce kolorowej rewolucji. O planach zorganizowania „polskiego Majdanu”, o tym, że na „obronę demokracji w Polsce” odłożone są miliony wiemy z knajpianych nagrań, które wyciekły do mediów. Przypomnijmy – kolorowa rewolucja nie zawsze ma na celu obalenie rządu. Często chodzi o zwiększenie kontroli nad rządem już spolegliwym, wymuszenie na nim kolejnych ustępstw lub (albo przede wszystkim) osłabienie jego narodowego komponentu. Polityków pozbawia się władzy nie tylko dlatego, że nie podobają się możnym tego świata, ale także dlatego że nie są im wystarczająco ulegli.
Swoją kolorową rewolucję ma Ameryka – Black Lives Matter i setki tysięcy pożytecznych idiotów obaliło Trumpa. Agenda rewolucji była przygotowana od dawna, bo policjant, który przydusił czarnoskórego bandytę był tylko pretekstem.
Zamieszki na ulicach USA. Fot. za: TeenVogue.com, 15.07.2020
Jeden z hersztów rewolty przyznał: „Jesteśmy wyszkolonymi marksistami”, a naszym celem jest „to get Trump out”. Już w pierwszych dniach urzędowania nowego prezydenta Ron Paul prognozował: Jeśli myśli, że jest big bossem to się myli. Niech uważnie rozgląda się za siebie. W jego otoczeniu są siły i ludzie mocniejsi od rządu, realizujący swoją agendę bez względu na to, kto jest przy władzy. Istnieją ukryte struktury, coraz więcej realnej władzy leży w rękach niezależnych od rządów, potężniejszych niż państwa narodowe międzynarodowych korporacji. Załatwili JFK, załatwili Nixona i załatwią Trumpa.
Komisja Europejska. Frans Timmermans i Jean-Claude Juncker w towarzystwie Angeli Merkel. Fot. Mmanuel Dunand/AFP/Getty za Breitbart.com, 24 maja 2016
Przykładem udanych kolorowych rewolucji są Grecja i Włochy. Przypomnijmy: Spiritus movens kabały, w skład której weszli prezydent Francji, Timmermans i szefowa MFW, która obaliła Papandreu i Berlusconiego (a tydzień później słynny „hołd berliński” złożył w imieniu Tuska niejaki Radek Sikorski) była Merkel.
Z kolorową rewolucją mamy do czynienia w przypadku Białorusi. Przy czym dziwnym trafem, jako narzędzie do zdetronizowania Łukaszenki obrano Polskę i Fundację Batorego (której szefem, oczywiście przypadkowo, jest syn Hersza Smolara, sekretarza Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi). Powstaje pytanie, dlaczego za Łukaszenkę wzięli się akurat teraz? Popełnił niewybaczalny błąd – sprzeciwił się zaleceniom WHO i MFW, żądającym izolacji kraju, zamknięcia granic i zamrożenia gospodarki. Powstaje też pytanie: Nie dziwi, że Łukaszenko jest grillowany przez organizatorów kolorowej rewolucji, ale dlaczego grilluje go rząd PiS, czyli potencjalna ofiara kolorowej rewolucji?
Petro Poroszenko, Angela Merkel i Joe Biden (LR) pozują podczas 51. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, 7 lutego 2015.
[Fot. REUTERS / Michaela Rehle – irishtimes.com]
A jak było w Belgradzie? Na początek wyszkolili dwa tuziny studentów tamtejszego uniwersytetu. Po obaleniu Miloszevicia „Washington Post” pisał: Podatnik amerykański opłacił koszt zakupu 5000 puszek ze sprayem, którym aktywiści wymazali antyrządowe graffiti na murach całej Serbii. Cała operacja kosztowała oczywiście więcej, chociaż tylko 41 milionów. Te same techniki zastosowano na Ukrainie, w Gruzji i podczas arabskiej wiosny. Dobrą roboczą definicją ostatniej z tych operacji były (przedrzeźniające Cezara) słowa Hillary Clinton o Kaddafim: We came, we saw, he died. Przypomnijmy też, że we wszystkich przypadkach kolorowych rewolucji posługiwano się hasłem „obrona demokracji” i że zawsze podstawową rolę odgrywała pomoc finansowa z zewnątrz.
Z mikrofonem Marta Lempart [Fot. Jaroslaw Jakubczak / Polska Press]
U nas nikt nie pyta, skąd organizacje, nawet te rządowi (i Polsce!) skrajnie wrogie, biorą euro i dolary. Weźmy na ten przykład Lempart. Lista płac jest długa i znana służbom. Na jej przykładzie, jak w soczewce widać „układ”, wokół którego przewija się dziwny krąg ludzi podłączonych pod zagraniczne źródła finansowania, czasami wprost pod budżety obcych państw.
W Polsce kolorowa rewolucja, wczoraj pod hasłem „walka o demokrację” dziś „rewolucja macic”, wymierzona jest nie tyle w rząd, co w likwidację Polski. Sieć rewolucji tworzy na pozór dziwaczny sojusz ugrupowań opozycyjnych i ugrupowań wewnątrz obozu władzy. Pierwsi niszczą życie duchowe Polaków – rodzinę. Drudzy podstawę egzystencji narodu – gospodarkę narodową. Szkopuł w tym, że stojący u steru władzy nie zdaje sobie z tego sprawy, nie zna mechanizmów kolorowych rewolucji, a zagrożenia próbuje odpierać coraz dalej idącymi ustępstwami na rzecz reżyserów owych rewolucji, a nawet zwracaniem się do nich o pomoc.
Czy nie lepiej wzorować się na kraju, gdzie kolorowa rewolucja nie wypaliła? Tym bardziej że autorzy kolorowej rewolucji w Polsce kopiują doświadczenia węgierskie! Taki dla przykładu KOD wzorowany był na inicjatywie węgierskiej żydokomuny z lat 90., gdy przy pomocy pochodzącej z Węgier nowojorskiej diaspory, Soros powołał w Budapeszcie koalicję rządową postkomunistów z tamtejszym Michnikiem. Wiktor Orbàn kontroluje wszystkie transfery finansowe organizacji pozarządowych, przegonił z Budapesztu uniwersytet Sorosa, a jego fundacjom nadał status „organizacji niepożądanych”. W eseju opublikowanym na łamach „Magyar Nemzet”, deklarując wsparcie dla Donalda Trumpa, napisał:
„Międzynarodowa elita liberalna wspierana przez międzynarodowe media, brukselskich biurokratów i organizacje pozarządowe jest gotowa zniszczyć chrześcijańskich konserwatystów w Europie […] Węgry przedkładają efektywność gospodarczą nad takie strategie UE, jak „cele klimatyczne wyniesione do absurdu i wielokulturowe społeczeństwo […] model życia liberalnego, kosmopolitycznego Zachodu i chrześcijańsko-konserwatywnego Wschodu są nie do pogodzenia. Nie do pogodzenia z wartościami reprezentowanymi przez państwa chrześcijańsko-konserwatywne jest polityka oświatowa Zachodu. Nasze kształcenie dąży do tego, by nasze dzieci mogły wyrosnąć na patriotów, przekazujących dalej nasze sprawdzone tradycje. Szkoły powinny potwierdzać tożsamość seksualną dzieci, w którą wyposażył ich Stwórca w chwili urodzin i chronić małoletnich przed ideologią gender i propagandą LGBT […] europejskie instytucje służą Sorosowi i jego ludziom, którzy pracują nad zniszczeniem państw narodowych.
Jarosław Kaczyński odpowiedział „5 dla zwierząt” i wywiadem dla „Gazety Polskiej”, w którym Orbàna (i Trumpa) nie wsparł, ale za to dużo mówił o sile i stabilności obozu Zjednoczonej Prawicy.
Prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Georga Sorosa Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi RP, Warszawa, Pałac Prezydencki, 12.07.2012.
[Fot. za WyBudzeni.com ]
Krótko mówiąc: Sorosa jest wszędzie tam, gdzie trzeba kogoś przy władzy umieścić lub od władzy odsunąć. Zresztą sam przyznaje, a nawet szczyci się, że jego pieniądze pomogły w rewolucji na Ukrainie, że stanął na wysokości zadania w Jugosławii i Gruzji. Największy jednak sukces odniósł w Albanii – otoczenie premiera tego kraju w całości wywodzi się z fundacji Sorosa. Dodać tu trzeba, że wszystkie polityczne inwestycje Sorosa w Europie i w Ameryce dotyczą wyłącznie byłych komunistów, czyli… żydokomuny.
Franc Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. [Fot. Bild/SDA]
Soros w wielu krajach ścigany jest za malwersacje i oszustwa finansowe. W Polsce wręcz przeciwnie – jest fetowany. Także „Dobra zmiana” okazała się dla niego dobra. Futrowana przez Sorosa Fundacja Batorego, na oczach wszystkich agend rządowych, jawnie rozdziela jurgielt na kolorową rewolucję w Polsce. Tylko w latach 2013-17 podzieliła między pozarządowo-antyrządowe organizacje 131 takich milionów. W październiku 2018 r. dostała kolejne 30 milionów euro pochodzące z tzw. funduszu norweskiego. Fundację futruje też Fundacja im. Adenauera, a członkami Rady Fundacji są – jak jeden mąż – aktywiści kolorowej rewolucji. Warto też wspomnieć, że Fundacja oraz 55 innych organizacji pozarządowych jest członkiem sieci pod nazwą CONCORD, której głównym sponsorem jest Soros. Dobrze obeznani ze strukturami mafijnymi Włosi nazywają to „ośmiornica”. A my, bazując na składzie etnicznym sieci,
Na pierwszy rzut oka nie wydaje się, aby PiS podpadło Sorosowi. „Europejskość” i filosemityzm partii jest bez zarzutu, i z powodzeniem licytuje się w tym z PO i z Lempart. Problem w tym, że ociąga się ze sprzedażą lasów państwowych, podczas gdy wobec organizatorów Strajku Kobiet żadnych pozorów utrzymywać nie trzeba. Wystarczy dać im od czasu do czasu karton z dolarami, a ci w podskokach robią wszystko, co trzeba. Rozgrywana dziś kombinacja operacyjna nasuwa też refleksję: „rewolucja macic” to modus operandi lobby żydowskiego, dla przywrócenia do władzy ludzi, którzy wypłacą 65 miliardów. Prezes Kaczyński miał kiedyś trafny termin „układ”, ale układowi krzywdy nie robi. Może w jakiś sposób jest mu potrzebny, a może cynicznie z niego korzysta? (np. dla przykrycia nieudolności i bezradności w walce z koronawirusem i z zapaścią gospodarczą?). A może nie przeszkadza mu też Soros, a tylko od czasu do czasu mami gawiedź propagandowymi spektaklami, z których nic nie wynika? Przypomnijmy, że w 2007 r. oddał władzę w podobnych okolicznościach i podobnej antypolskiej zbieraninie.
Oczami wyobraźni widzimy grupę starców o semickich rysach, rozpostartych w głębokich skórzanych fotelach, palących cygara i spiskujących, jakby tu opanować świat. Podobną bajką dla ubogich był Zuckerberg, który w jakimś zdezelowanym garażu, przymierając głodem, szperał w komputerze i wyszperał Google i You Tube, aby cała ludzkość mogła dyskutować całodobowo o wolnościach obywatelskich. To nie jest sekretna kabała. To jest państwo w państwie operujące w świetle dziennym. To jest realny, łatwy do zdefiniowania system, który ma wspólny mianownik – jest przeciw „America First” a za „New World Order”; nie jest zorientowany na produkcję, a na spekulacje finansowe.
W 2009 r., na kanwie światowego kryzysu finansowego, z trudem przebiło się do opinii publicznej określenie „Światowa oligarchia finansowa” (i mniej znane, chociaż bardziej trafne, „Finansowy Komintern”). Natychmiast rozpoczęło się też bezwzględne zwalczanie autorów określenia i wyznawanych przez nich „teorii spiskowych”. Stopniowo jednak na jaw zaczęły wynurzać się kontury oligarchii, jej wpływ na skład i działalność rządów, stosowane przez nią finansowe kombinacje, kontrola emisji pieniądza i przepływów finansowych, manipulowanie sieciami informacyjnymi. No i zarządzanie chaosem, czyli „kolorowymi rewolucjami”.
Były dyrektor firmy doradczej Kissingera pisał: „globalna elita, która ma znacznie więcej władzy niż ktokolwiek inny na świecie, to prezesi największych światowych konglomeratów, medialni magnaci, zarządcy funduszów hedgingowych, inwestorzy private equity, przywódcy niektórych religii, garstka sławnych pisarzy, naukowców i artystów i przywódca bliskowschodniego państewka. W sumie około 6000 osób”.
Na zdjęciu m.in. Henry Kissinger, David Rockefeller, John Whitehead (drugi od prawej) oraz Daisy Soros (pierwsza z lewej), szwagierka George Sorosa [fot. ihouse-nyc.org].
David Rockefeller w swej książce „Memoirs” pisał:
„Niektórzy nawet wierzą, że jesteśmy częścią tajnego porozumienia działającego przeciwko najlepszym interesom USA. Opisują moją rodzinę i mnie jako „internacjonalistów” spiskujących z innymi na całym świecie w celu zbudowania bardziej zintegrowanej globalnej struktury politycznej i gospodarczej. Jeśli tak uważają, jeśli jest to zarzut, to jestem winny i jestem z tego dumny”.
Nieświęty sojusz: British Petroleum książęta i szejkowie – Soros [fot. za: theindicter.com]
„Jeśli kiedykolwiek istniał człowiek, który by pasował do stereotypu ponadnarodowego, bolszewickiego, żydowskiego, syjonistycznego, światowego konspiratora, to właśnie ja nim jestem” – tak z kolei o sobie powiedział Soros.
To że zagranica dążą do obalenia rządu, widzą wszyscy, nawet absolwenci wyższej szkoły gotowania na gazie. Widzą też, że nie sprawdza się polityka ustępstw, bo walec idzie do przodu, a jego celem – unicestwienie Polski. Problem także w tym, że rządzący nie informują Polaków o zagrożeniu. A na dziś sprawa ma się tak:
Nie ma żadnych dwóch konkurujących wizji Polski. Jest wolna Polska versus atrapa państwa zarządzana przez cadyka lub gauleitera wyznaczonego przez Sorosa lub Merkel.
To, że przystępują do zadania ostatecznego ciosu, że nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego z Polską, było zaproszenie Urban doredakcji gazety znajdującej się w stolicy polskiego państwa. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – dzięki temu na całą Polskę wybrzmiało ich prawdziwe motto – „Dopierdalać biało-czerwonym”.
Kluczowe jest pytanie: Kto rządzi krajem? Premier, prezydent, prezes partii, ukryta kabała, głębokie państwo, rząd w rządzie schowany za ten, który urzęduje przy Al. Ujazdowskich? Że hierarchia władzy jest odmienna od oficjalnej, że pierwszą osobą w państwie nie jest prezydent, drugą marszałek Sejmu, a trzecią premier, że nie jest nim Kaczyński – widać gołym okiem. Kto stoi wyżej? Okazji do zajrzenia za kulisy było i jest dużo. Weźmy przykład pierwszy z brzegu – W styczniu 2016, czyli kilka miesięcy po utworzeniu rządu, kiedy premier Beata Szydło nie zdążyła jeszcze niczego nabroić, Timmermans wszczął procedurę badania praworządności w Polsce. Potem był Ciamajdan. Potem podmienienie Szydło banksterem o niejasnych powiązaniach, a „walka o praworządność” trwa w najlepsze do dziś. Najwyraźniej jakiś cadyk przyszedł do prezesa PiS, albo wezwał go przed swoje oblicze, i surowo coś nakazał.
Dlaczego nie przystępują do kontrataku? Dlaczego nie mówią, że puczyści są na liście płac Sorosa? Dlaczego nie dokonują finansowej lustracji Fundacji Batorego? Dlaczego nie uchwalają prawa demaskującego powiązania tkwiących po uszy w sieciach organizatorów kolorowych rewolucji? I wreszcie – Dlaczego gmatwają sprawę analizami, że za demonstracjami stoi Putin? Propagandowy przekaz dnia wygląda tak: Protestują przeciw wyrokowi stwierdzającemu niezgodność z konstytucją aborcji eugenicznej. Prezes tłumaczy telewidzom (i samemu sobie), że to garstka zagubionej młodzieży, szczuta z ław sejmowych przez opozycję. Tymczasem to bolszewicka rewolucja, w której nie chodzi o aborcję i macice, ale zdominowanie Polski przez Żydów i Niemców, obalenie rządu i osadzenie u władzy tych, którzy doprowadzą rewolucję do końca.
Jak doprowadzić kraj do upadku i przejąć w nim władzę? Wystarczy zalać go szambem demoralizacji. Po czym poznać, że demoralizacja się powiodła? Znawcy strategii wojen „bez bitw” i „bez jednego wystrzału” mówią: wtedy, gdy osoba duchowna podważa zasady wiary, nie broni dewastowanej świątyni, mówi „nienawidzę Kościoła”, a gdy chodzi o zabijanie nienarodzonych bełkocze o wolności. Kolorowa rewolucja ma cztery etapy: demoralizacja, destabilizacja, kryzys i nowy porządek. Na którym jest Polska?
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – wiemy, kto jest kim w Polsce, kto zdradził Polaków, kto zostawił ich na pastwę losu podczas szturmu bojówek Lempart na Jasną Górę. Wiemy też, który biskup powiedział wiernym: „Wypierdalać”. I czy racji nie miał pewien zacny kapłan, gdy ubolewał: „za czasów Prymasa Tysiąclecia mieliśmy prymasa Polaków, a dziś mamy prymasa Polaka”. Przed wojną (ale i po wojnie) mówiło się: są dwa stany, duchowny i lekarski, i czy racji nie mają ci, którzy dziś mówią: medycy dzielą się na lekarzy i ginekologów.
Państwo abdykuje. Policja nie reaguje. ABW śpi i gdzieś zapodział się kupiony w Izraelu system Pegasus. Kaczyński (zamiast policjantów) wzywa na pomoc Kluby Gazety Polskiej. A rewolucja macic krzepnie – Lempart ogłosiła powołanie tymczasowego rządu, który „będzie negocjować z rządem warunki jego ustąpienia”. Prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wzywa do buntu lekarzy i sędziów (i nikt jej tego samego dnia nie aresztuje!). 210 generałów zapowiada powołanie nowej Wojskowej Rada Ocalenia Narodowego. Tusk, niczym spragniony padliny sęp, krąży nad zainfekowaną koronawirusem Polską (i zalaną szambem Wisłą). „Gazeta Wyborcza” drukuje mapę „Strajk kobiet. Sprawdź protest w twojej okolicy”, a jej dziennikarz zachwyca się: „Polska się odjaniepawla”. Wiceprzewodnicząca Bundestagu wypowiada Polsce wojnę. I tu pytanie: Dlaczego nie uchylili podpisanej przez Bronka Komorowskiego ustawy 1066, która dopuszcza udział obcych formacji zbrojnych w tłumieniu zamieszek w Polsce? I pytanie drugie: Czy Łukaszenko da Lempart pałac w Nieświeżu, tak jak Morawiecki dał zabytkową willę na siedzibę rządu białoruskiego na uchodźstwie?
Czy elementem kolorowej rewolucji jest Sanepid i jego dyktatorzy? Czy naganiaczami głębokiego państwa są Pinkas, Simon, Pinkus, Horban? Czy Kaczyński nie wie, że pandemia to nie przypadek i że ma międzynarodowy kontekst? Czy nie widzi, że scenariusz o wirusie napisała zagranica, a Morawiecki go tylko realizuje? Dlaczego w niepojętym zaślepieniu brnie w nakręcanie spirali paniki, ścigając się w tej osobliwej dyscyplinie z TVN i „Wyborczą”? Czy nie jest zaskoczony, że w tej kwestii w Sejmie panuje ponadpartyjna, nieznana od czasów Gierka i Okrągłego Stołu jedność moralno-polityczna? Czy nie widzi, że Morawiecki dokonuje uboju rytualnego całej gospodarki, i że na tarczę osłonową nie ma już kredytów z życzliwych jakoby żydowskich banków? I na koniec – Pal licho, że niszczą PiS, ale niech nie demolują Polski!
Bez niego będzie trudniej. Brak Donalda Trumpa, który zatrzymał bolszewickie szaleństwo, trudny będzie do nadrobienia. Ale mecz się nie skończył. Piłka jest nadal w grze, choć przeciwnik atakuje na naszej połowie. Nie poddawać się. Nie tchórzyć. I powtarzać głos z Torunia: Alleluja i do przodu!
Krzysztof Baliński