Ranking Szanghajski 2023 – tak samo jak przed rokiem, tylko gorzej

Polskie uczelnie w ogłoszonym 15 sierpnia Rankingu Szanghajskim 2023 wypadły tak samo jak przed rokiem, tylko gorzej.

Ranking Szanghajski 2023 – tak samo jak przed rokiem, tylko gorzej

Polskie uczelnie w ogłoszonym 15 sierpnia Rankingu Szanghajskim 2023 wypadły tak samo jak przed rokiem, tylko gorzej.

Tak samo, bo w top-500 są jedynie Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski (oba w grupie 401-500). A gorzej, bo dwie uczelnie wypadły z top-1000 (przed rokiem było 11, teraz 9), a dwie inne pogorszyły swoje pozycje. Zarazem, podobnie jak w ub.r., kluczem do sukcesu było posiadanie wśród kadry tzw. Highly Cited Researchers, czyli naukowców cytowanych w swoich dziedzinach najczęściej na świecie – a tych nam ubyło! Pokusiliśmy się o zbadanie korelacji pozycji polskich uczelni z obecnością w ich kadrze uczonych z listy HCR.

Według Rankingu Szanghajskiego 2023 (Academic Ranking of World Universities – ARWU) najlepszą uczelnią na świecie jest Harvard University (USA), który zajął tę pozycję już po raz 21. z rzędu. Stanford University utrzymał pozycję drugą, a MIT pozycję trzecią. Za nimi kolejno uplasowały się uniwersytety: Cambridge (4), Berkeley (5), Princeton (6), Oxford (7), Columbia (8), Caltech (9) i Chicago (10). Łącznie ARWU 2023 publikuje 1000 uczelni.

W Europie kontynentalnej najwyżej ulokował się niedawno utworzony francuski Uniwersytet Paris-Sacley (miejsce 15), przed szwajcarskim ETH Zurich (20) i duńskim University of Copenhagen (32).

Polski stan posiadania wśród tysiąca prezentowanych przez ARWU najlepszych uczelni świata (5% ogólnej ich liczby) wygląda następująco:

401-500: Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski (podobnie jak przed rokiem).

801-900: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu (ta sama pozycja co przed rokiem).

Akademia Górniczo-Hutnicza (spadek o dwie setki).

901-1000: Politechnika Warszawska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Warszawski Uniwersytet Medyczny i Uniwersytet Mikołaja Kopernika (te same pozycje co przed rokiem), a także Politechnika Gdańska (spadek do niższej setki).

W porównaniu z poprzednim rokiem w top-1000 nie znalazły się: Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego i Politechnika Wrocławska – choć każda z innych przyczyn.

Należy zwrócić uwagę, że dwie pierwsze polskie uczelnie mają punkty za absolwentów, którzy otrzymali Nagrodę Nobla (UW – 18,9 pkt., UJ – 9,1), natomiast dwie inne (PG i UMed Wrocław mają punkty za obecność ich uczonego na liście najczęściej cytowanych naukowców. Dlaczego jest to tak ważne?

Specyfiką Rankingu Szanghajskiego jest premiowanie uczelni o silnym ukierunkowaniu badawczym. Nie bierze on w ogóle pod uwagę jakości kształcenia i realizacji tzw. trzeciej misji uczelni. Ranking podaje wskaźniki uczelni jedynie z grupy top-100, natomiast pozycje kolejnych uczelni – ze względu na ułamkowe różnice procentowe wyników pomiędzy nimi – podawane są w grupach po 50 (do 200), a następnie po 100.

Najlepsza uczelnia ma wskaźnik 100 procent, natomiast uczelnia na pozycji 99 ma wskaźnik 25,1 procent) – co zarazem oznacza, że tyle właśnie punktów procentowych przypada na pozostałe 900 uczelni! I to już po unormowaniu nieliniowym (zastosowano pierwiastek kwadratowy), bo inaczej „zagęszczenie” uczelni spoza top-100 byłoby jeszcze większe

Ponieważ liczba premiowanych przez metodologię ARWU laureatów Nagrody Nobla i Medalu Fieldsa zmienia się z roku na rok nieznacznie, o przesunięciach w klasyfikacji rankingowej decydują w praktyce najsilniej zmiany na liście tzw. Highly Cited Researchers ogłaszanej co roku przez firmę Clarivate w oparciu o bazę Web of Science.

Lista Highly Cited Researchers (uwzględniana w ARWU z wagą aż 20 procent) wskazuje corocznie kilka tysięcy uczonych (na ostatniej, opublikowanej jesienią 2022, było 7225 nazwisk), których publikacje znalazły się wśród 1% najczęściej cytowanych na świecie w 21 dziedzinach nauki. Nie jest niespodzianką, że na liście najwięcej jest uczonych ze Stanów Zjednoczonych (38,3%), choć ich dominacja z roku na rok słabnie (rok wcześniej było ich 38,7%, a przed dwoma laty 41,5%). Jednocześnie rośnie udział badaczy z Chin (16,2% na liście aktualnej w stosunku do 14,2% rok wcześniej i 12,1% przed dwoma laty).

Korelacja prawdę ci powie! Ranking Szanghajski publikowany jest co roku 15 sierpnia, natomiast lista Highly Cited Researchers późną jesienią, zazwyczaj w listopadzie, dlatego jej wpływ na pozycje uczelnie odzwierciedla się dopiero w następnym roku. Pokusiliśmy się w Perspektywach o sprawdzenie wpływu obecności uczonych na liście HCR ze zmianami pozycji naszych uczelni w rankingu. Wnioski są porażające!

W latach 2016-2023 pojawiło się w Rankingu Szanghajskim 15 polskich uczelni (przy czym nigdy nie było ich więcej niż 11). 8 spośród nich przynajmniej raz miało w tym czasie swojego uczonego na liście Highly Cited Researchers. Byli to – w kolejności alfabetycznej uczelni:

Akademia Górniczo-Hutnicza. Na opublikowanej jesienią 2021 liście HCR znalazł się prof. Vicentiu D. Radulescu – pracujący w AGH matematyk z Rumunii. Zaowocowało to w rankingu 2022 awansem uczelni do grupy 601-700 (poprzednio 701-800). Na kolejnej liście prof. Radulescu już się nie znalazł i w konsekwencji AGH spadła do grupy 801-900.

Politechnika Gdańska. Na opublikowanej jesienią 2019 liście HCR znalazł się prof. Jacek Namieśnik, zmarły kilka miesięcy wcześniej rektor PG, wybitny chemik. Zaowocowało to w 2020 roku pojawieniem się PG na liście rankingowej ARWU (w grupie 801-900). Ponieważ listę HCR tworzy się w oparciu o dorobek 10-letni, prof. Namieśnik pojawił się na niej również w kolejnych trzech latach – i PG na liście rankingowej również! Ale w przyszłym roku może już tak nie być…

Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. Jesienią 2020 na liście HCR znalazł prof. Hazem M. Kalaji, zatrudniony w SGGW, biolog z Syrii. Dzięki temu SGGW pojawiła się w rankingu 2021 (na pozycji 801-900). Podobna sytuacja powtórzyła się rok później. Jednak na liście 2022 już prof. Kalaji nie było i w rezultacie w rankingu 2023 już SGGW się nie pojawiła.

Śląski Uniwersytet Medyczny. Przez wiele lat pojawiał się na liście HCR prof. Michał Tendera, dzięki czemu w 2017 roku w rankingu pojawił się również SUM. Gdy jednak w 2019 roku prof. Tendera już się na liście nie znalazł, z rocznym opóźnieniem zniknął z niej również SUM.

Uniwersytet Jagielloński. W analizowanym okresie nasz flagowy uniwersytet zajmuje stabilne miejsce w grupie 401-500, choć z jednym wyjątkiem… Otóż jesienią 2018 na liście HCR pojawił się prof. Dariusz Dudek, kardiolog z Collegium Medicum UJ, dzięki czemu w rankingu 2019 uczelnia awansowała do grupy 301-400. Niestety, w kolejnych latach ani prof. Dudkowi, ani UJ nie udało się tego jednorazowego sukcesu powtórzyć.

Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Od 8. lat stałym lokatorem listy HCR jest prof. Piotr Ponikowski, aktualny rektor tej uczelni. I to głównie zadecydowało, że od trzech lat UMed Wrocław jest klasyfikowany na szanghajskiej liście top-1000.

Uniwersytet Warszawski. W analizowanym okresie uczelnia najczęściej zajmuje w ARWU miejsce w grupie 401-500, z dwoma wyjątkami… W roku 2016 na liście HCR pojawił się prof. Andrzej Skowron, informatyk z UW. W konsekwencji w 2017 roku UW awansował do wyższej setki (301-400). Podobna sytuacja powtórzyła się również rok później, ale potem wszystko „wróciło do normy” czyli do przedziału 401-500. Ponowny jednorazowy awans UW do wyższej setki w roku 2020 był efektem Nagrody Nobla, jaką otrzymała Olga Tokarczuk.

Warszawski Uniwersytet Medyczny. Najpierw prof. Andrzej Budaj (HCR w roku 2018), a potem prof. Andrzej Torbicki (HCR w roku 2020) zapewnili uczelni jednorazowe awanse do grupy 701-800. Gdy znikali z listy HCR, WUM rok później pogarszał swoją pozycję o dwie setki i trafiał do grupy 901-1000!

Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości co do przemożnego wpływu listy HR na notowania polskich uczelni?!

Z pobieżnej nawet analizy metodologii i wyników ARWU 2023 wynika, że posiadanie jednego naukowca na liście HCR daje uczelni prawie 1,4 punktu procentowego w ogólnej klasyfikacji rankingowej – co przy ułamkowych różnicach pomiędzy uczelniami zapewnia awans nawet o sto lub więcej pozycji! Nota bene: z tej samej analizy wynika, że jeden wysoko cytowany naukowiec „wart jest” więcej niż dwóch aktualnych laureatów Nobla wśród absolwentów uczelni!

Wnioski? Te powinny wyciągnąć zainteresowane uczelnie!

Tytułem komentarza

Pisałem wielokrotnie na różnych łamach, że Ranking Szanghajski nie jest właściwym narzędziem do analizowania pozycji i stanu polskich uczelni, gdyż został zaprojektowany do zupełnie innego celu. Miał podpowiedzieć chińskim władzom, jakie jest miejsce ich uniwersytetów wśród najlepszych uczelni świata i funkcje tę wypełnił. Chińczycy dowiedzieli się, gdzie posyłać swoją najzdolniejszą młodzież na płatne studia i ile trzeba zainwestować, aby również ich uczelnie dołączyły do światowej czołówki. I dołączyły!

Alex Usher z kanadyjskiej Higher Education Strategy Associates porównał, jak zmieniał się skład uczelni w top-100 Rankingu Szanghajskiego w latach 2003-2013-2023. Nawet jeśli pierwszy ranking w 2003 roku był zbyt łaskawy dla Amerykanów, to i tak uczelnie USA zanotowały ogromny spadek w ciągu 20 lat. Natomiast liczba uczelni chińskich wzrosła od zera do 10!

Natomiast podobne zestawienie w układzie regionalnym, agregujące kraje europejskie, pokazuje, jak trudno Europejczykom – mimo wysiłków i inicjatyw doskonałości – zwiększyć swój stan posiadania w szanghajskim top-100…

Nieprzystawalność Rankingu Szanghajskiego do polskich realiów wynika oczywiście z jego metodologii. Bez Noblistów i HCR-owców nie ma w jego czołówce czego szukać. I podziwiać należy te polskie uczelnie, które nie tych posiadając atutów jakoś się do światowej grupy top-1000 zmieściły! Choć ich obecność tam jest bardzo chwiejna, o czym przekonały się choćby niejednokrotnie Politechnika Wrocławska i Uniwersytet Mikołaja Kopernika balansujące na granicy obecności w rankingu.

Ale to oczywiście nie znaczy, że Ranking Szanghajski należy pominąć milczeniem. Poprzez swoją symboliczną wagę (był pierwszym rankingiem globalnym!) jest dobrym punktem odniesienia do rozważań o stanie polskiej nauki i szkolnictwa oraz do projektowania możliwych scenariuszy zmian. Potwierdzają to ciekawe teksty, które ukazały się tuż po 15 sierpnia w polskich mediach. Profesorowie Leszek Pacholski, Andrzej Jaszczyk, Przemysław Wiszewski i inni widzą nasze słabości, ale stać ich również na odwagę myślenia o przyszłości.

Może więc mamy jeszcze szansę…

A jak będzie wyglądała polska obecność w Rankingu Szanghajskim 2024 będziemy już z grubsza wiedzieć w listopadzie br., gdy Clarivate opublikuje nową listę Highly Cited Researchers. Trzymajmy kciuki za naszych najlepszych!

Waldemar Siwiński

 https://perspektywy.pl/portal/index.php?option=com_content&view=article&id=8567&catid=24&Itemid=119

اترك رد

لن يتم نشر عنوان بريدك الإلكتروني.

سبعة + أربعة =

آخر الأخبار